To miał być piękny dzień… Kurwa, ale nie był!

6 marca, 2010, Autor:

Niewyspana od zawsze, więc i dzisiaj. Brak zajęcia w pracy, wpędza mnie w depresję. Czekam na ważny telefon i nie dzwoni. Dzwonię, więc ja, by się dowiedzieć, co się dzieje. I co się dzieje? Jakieś potwierdzenia srenia z urzędu blokują sprawę. Czekam w znudzeniu dalej. Koniec pracy, wychodzę na świat – sypie, ale kurwa tak sypie, że po minucie przebywania na dworze wyglądam jak bałwan. Zakupy w sklepie, jak zawsze idioci wokoło, blokujący przejście, popychający mnie i trącający łokciami. Stare głupie baby. Dzwoni telefon, wreszcie dobre wieści, od teraz będzie dobrze. Ale zapomniałam droga do domu, drogą przez męki. Nowe, pseudobuty które nie mają ani nawet pół zagłębienia w podeszwie, nie grozi mi to, co ASPIRYNIE, zupełnie nie. Za to mam inny problem, brak zagłębień, wypustek i czego tam jeszcze, powoduje wpadnie w poślizgi. Wczoraj się wyjebałam na środku miasta, okazało się, że robię całkiem dobre szpagaty, kurwa dobrze, że miał mnie, kto pozbierać z tego chodnika. Dzisiaj jedynie 3 razy zwiększona koncentracja nad wprowadzeniem swojego ciała w stan równowagi, z jakiego zostało wyprowadzone przez buty i śnieg, oczywiście. A potem już tylko gorzej i gorzej. Głód mnie męczy, ale nie jem nic, bo jestem umówiona na późny obiad zwany kolacją. Włosy się nie pokręciły jak miały się pokręcić. Lakier nie schnie i oczywiście nie mam, w co się ubrać. Wkurwienie potęguje cały czas głód. Ale dobra, jest 20, wychodzę miło spędzić wieczór. Po drodze do knajpy, empik – celem kupienia książki, chodzę szukam, oczopląsów można dostać, dobra, zapytam kogoś, ale kogo, nie ma nikogo. Po obejściu 2 pięter znalazłam i czego się dowiedziałam? Nie ma, było, ale nie ma, będzie, ale tylko na zamówienie. Nie chce na zamówienie, chce już, teraz. Jak schodzi to zamówcie więcej! I kolejne rozczarowanie. Restauracja z najlepszym żarciem w mieście zamknięta. Kurwa, jest piątek po godz. 20 a oni mają zamknięte?! Następna, ostatni stolik wolny, wspaniale. ‘No to, co jemy?’ ‘Zamów, co chcesz, ja właśnie obiad jadłem.’ To po cholerę ja się głodzę, po cholerę się umawiasz ze mną na kolację, jak po drodze gdzieś, coś jesz. Nieważne, ważne, że wreszcie się najem potem zapłacę i do kina. Ale ale, proces płacenia to proces złożony. A płacenie plastikowymi pieniędzmi to już jakiś kosmos. 15 min oczekiwania na terminal. No ja pierdolę. Następne na liście kino, jakieś 28 zł za ‘Alicję w jakiejś krainie’ w 3D, w cenie biletu: ból głowy od okularów, zmarznięte nogi i ręce, ja nie wiem co oni robą ale zawsze w kinie marznę, głupawe towarzystwo tłumaczące sobie każdą scenę, sąsiadka, która cały czas się wierciła, smród popkornu, siorbanie koli to podstawa oczywiście i najważniejsze, prawie zapomniałam. W cenie biletu wspaniały film, kurwa kolejny raz się nabrałam. Ale trzeba iść i zobaczyć nawet największą chałę, żeby móc to skomentować. Ostatni etap, droga do domu i tu następuje wkurw dnia. Zastawiony samochód! No ja pierdolę, kurwa mać! Nie myśląc długo doszłam do wniosku, że: 1. porysuję go, zostawię samochód i pójdę w to zimno na nogach do domu (głupi pomysł, bo mógłby się domyślić kto mu lakier zdrapał), 2. przepchnę go lekko z pomocą przechodniów (był na biegu, więc mogło być ciężko), 3. wezwę policję/straż miejską. Wybrałam bramkę nr 3, po 15 min siedzenia w nienagrzanym samochodzie pojawili się. Pan pouczył mnie, że sama jestem sobie winna, bo pozwoliłam się zastawić, że mogę dzwonić na policję i może ustalą właściciela i go powiadomią (chyba listem) albo mogę zostawić wózek i wrócić na nogach do domu. No kurwa odkrywcze. Liczyłam, że ktoś będzie miał gorszy dzień ode mnie a tu znikąd pomocy, nic zrozumienia. W międzyczasie pojawił się koleś, którego samochód stał do mnie równolegle, więc po kilku manewrach udało się wyjechać. Wreszcie w ciepłym domu. Jeszcze tylko kontrola tego, co się dzieje tu i tam i mogę iść spać. Ściągam pocztę, wiad. na naszej kl, klikam i co otrzymałam? Spam, jakiś jebany łańcuszek albo chuj wie co. Po co ludzie to robią? Kasy na tym nie mają, szkoda czasu i klawiszy. Koniec, czeka mnie tylko jeszcze mycie i mam nadzieję, że nic wkurwiającego się nie wydarzy..

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 6 raz(y), średnia ocen: 9,17 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Życie

komentarze 2 do “To miał być piękny dzień… Kurwa, ale nie był!”

  1.  ASPIRYNA pisze:
    6 marca, 2010 o godzinie 01:31

    A pocałunek na dobranoc gdzie?

  2.  Kircia pisze:
    6 marca, 2010 o godzinie 06:42

    Po I nasza klasa jest do kitu i raczej chcę skasować konto. Bo to nie jest poważny portal. Może ty też tak zrób.
    W mieście mało co można znaleźć, a niby taki duży wybór. Co do kin to kasę wyłudzają. U mnie w mieście powstało kilka galerii i teraz mocno tną kasę widzom. Na nie jednym człowieku mocno się zawiedziesz. Ludzie to tacy egoiści. Czasami (nawet często) robią to co im jest wygodne i ty już się nie liczysz. Ciesz się, że masz samochód, bo ja muszę brudną komunikacją miejską jeździć.
    (ASPIRYNA już Dzień dobry wszystkim.)

Napisz komentarz