Rudy, Rudy się żeni….

8 lutego, 2010, Autor:

Telewizja a jakże by inaczej. Tym razem nie o głupich za głośnych reklamach, ale o programach obrażających moją inteligencję i zdaje się, że nie tylko moją.

Program „Jaka to melodia?”, śpiewa Big Cyc co w tytule, patrzę, słucham i znów czuję policzek reżysera programu na moim policzku. Panowie, grają na bezprzewodowych gitarach, bezprzewodowych organach przy perkusji, która albo się nie zmieściła w studio i perkusista gra na zapleczu albo sygnał dźwiękowy jest przesyłany telepatycznie przez bębniarza z Karaibów. Oczywiście nie tylko w tym programie mamy muzykę „na żywo”. „Kawa czy herbata”, „Pytanie na śniadanie”, „Dzień dobry TVN”, „Wojewódzki” i nawet nie chce mi się zastanawiać, jakie jeszcze, w każdym jest to samo. Grają bez kabli (znaczy przewodów, bo kabel to się kładzie w ziemi), bez instrumentów, które słychać a wokaliści się mylą lub też nie wykazują zainteresowania i nie przykładają uwagi do tego, co mają robić. I ja się pytam po chuj to robią? Żebym zobaczyła, jaką sukienkę ma Marysia Sadowska, bo przecież nie jest istotne jak ona śpiewa. Wykonawcy się promują, telewizja kręci swoje gówniane lody a ja na to wszystko mówię chuj wam w dupę i po pierwsze przełączam a po drugie płyty nie kupię, na koncert nie pójdę. I to nie jest wyjście żeby się świetnie promować, bo ile jest zespołów słuchanych i za takie kurewstwo się nie biorą.

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 5 raz(y), średnia ocen: 7,00 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!

Tagi:

Kategoria Ludzie, Telewizja i radio

komentarzy 10 do “Rudy, Rudy się żeni….”

  1.  admin pisze:
    8 lutego, 2010 o godzinie 20:04

    Hehe, mnie też to wkurwia, mam wtedy ochotę przełączyć kanał, bo to jawne obrażanie widza.

    Ale co do bezprzewodowego grania to jest to możliwe, tylko wtedy ekipa nosi na tyłku takie urządzenie, które przekazuje sygnał dalej, do wzmacniacza. W telewizji niestety tego nikt nie ma, wniosek jest jeden – wszystko leci z playbacku. Z drugiej strony nie da się nie przyznać, że ma to jakiś sens – za akustyką w studiu TV może być różnie, zespół może się pomylić, wokalista zapomnieć tekstu itp. Stosując playback dostają to o co im chodzi, czyli widok grającego zespołu, a takich jak my, którzy zorientują się, że to leci z płyty i jeszcze im to będzie przeszkadzać jest garstka.

  2.  tyrq pisze:
    9 lutego, 2010 o godzinie 03:18

    admin ma racje: w TV najczęściej nie ma warunków żeby grać na żywo. Dlatego w 99% to playback. Zobaczcie jak chcą zrobić coś na żywo w TV to musi byc coś typu MTV unplug. W radiu jest lepiej, chyba mają pomieszczenia gdzie można grać „live”…

  3.  HrabiaOlaf pisze:
    8 lutego, 2010 o godzinie 22:42

    Bardzo popieram…Robią z nas głupców, a już w szczególności w teleturniejach (też ostatnio pisałem o jaka to melodia). I jeszcze dostają za to grubą kasę. Nic tylko iść pracować do telewizji. Robić ludzi w chuja i zarabiać na tym krocie.

  4.  panikara pisze:
    8 lutego, 2010 o godzinie 23:54

    Ej to jest szooooł, więc co się dziwicie?

  5.  joawel pisze:
    9 lutego, 2010 o godzinie 09:08

    Jasne, że nie ma warunków i średnio jest sens je tworzyć na 1 pioseneczkę, ale powiedzmy o tym oglądającym a nie wciskamy im kit, że „teraz dla Państwa zagra tak wspaniały zespół, że normalnie to koncertów raczej nie grają (bo na żywo im nie idzie a w studio to nawet ja mam operowy głos), a dla nas w studio zagrają! wspaniale! brawa!”. I nie nazywajmy tego koncertem, bo to raczej kreowanie wizerunku i promocja.
    A swoją drogą było takie zdarzenie w hamerykańskiej telewizji, muzycy zespołu Muse jak kazali im grać z playbacku zamienili się rolami, wokal za perkusją a bębniarz przy mikrofonie, prowadząca program się nie połapała i wszyscy byli zadowoleni z szoł.

  6.  admin pisze:
    9 lutego, 2010 o godzinie 10:51

    To tak jak Kazik kiedyś na koncercie, jak kazali mu grać z playbacku i nie było już innej opcji żeby się wycofac (kontrakt podpisany) to owszem, wystąpił, ale śpiewał do suszarki do włosów (bo w kontrakcie nie było napisane, że ma śpiewać do mikrofonu). Fani go zrozumieli, a organizatorzy zostali wygwizdani.

  7.  ktośobcy pisze:
    10 lutego, 2010 o godzinie 21:19

    ale „na żywo” to w tym przypadku chodzi o to, że żywi ludzie grają :)

  8.  panikara pisze:
    10 lutego, 2010 o godzinie 23:13

    nice :)

  9.  Kircia pisze:
    11 lutego, 2010 o godzinie 17:42

    W jakiej to melodii ciągle te same zespoły występują po kilka razy.

  10.  panikara pisze:
    11 lutego, 2010 o godzinie 23:11

    Mój kolega tam występuje czasami :P

Napisz komentarz