Ostatnie „paraliże”
16 stycznia, 2010, Autor: zopertoWitam po krótkawej nieobecności.
Jak wiadomo, w zeszłym tygodniu przez marznący deszcz, i późniejszy mróz i jeszcze późniejszy śnieg część kraju została sparaliżowana.
Już nie wspomnę o dupiatej pogodzie, bo to mało istotne.
O pociągach z kilkunastogodzinnym opóźnieniem też nie mam nic do napisania oprócz tego że współczuję ludziom którzy musieli tam koczować…
W tym całym paraliżu, wkurwiło mnie całkowite odcięcie od świata, i robienie (który to raz się z tym spotykam…) ludzi w przysłowiowego chuja!
Niedziela rano.Jeb, brak prądu, brak zasiegu w komórce (jedna,dwie kreski przy oknie) Brak wszystkiego!! (plus prędkości na drogach 30km/h, zima znów zaskoczyła drogowców…)
Poniedziałek, brak prądu dalej. Busy przepełnione bo pociągi praktycznie nie kursują i zamiast stać jak człowiek prosto, muszę stać pokrzywiony jak paragraf żeby wszyscy się wciśli. Znajomi dzwonią do enionu dowiedzieć się kiedy i (i czy w ogóle) mają zamiar naprawić te usterki. Tłumaczenie wiadome – zerwane linie, ogrom pracy, wieczorem ma wszystko być ok. Chuja! Nazbierało się plot ze do czwartku bez światła, ludzie wkurwieni.
Myślę że może enion.pl (wbiłem przez komórkę stercząc przy oknie) prawdę mi powie.
Ehe, jasne. Fragment.
O godz. 22 włączono zasilanie 7,5 tysiąca odbiorców w Olsztynie. Po 1,5 godzinie znów byli bez prądu, bo kolejne drzewa złamały się i uszkodziły wcześniej naprawioną linię.
Fakt, że to nie mój region, ale daje do myślenia.
Wtorek to samo, aż wieczorem wielkie hura, powrót do cywilizacji.
Najgorsze w tym moim lamencie jest jedno. Zwyczajna nuda, i bezsilność która pozostaje bez elektryczności. No bo co, pomyśl, co TY właśnie robisz po przyjściu z pracy/szkoły/studiów/czegokolwiek. Komputer, tv, kawka herbatka czy Bógwieco. Nie wiem jak ludzie mogli żyć kiedyś bez tego. W skrócie, przejebane. Koniec lamentowania, musiałem to napisać,
Pozdrawiam