Prognozo-wkurwiacz.
3 stycznia, 2010, Autor: joawelSama jestem sobie winna, po jaką cholerę włączyłam tv żeby zobaczyć prognozę pogody? Mogłam jak zawsze albo w sieci, albo spojrzeć jutro przez okno. Ale nie!
Skończyły się Fakty i po nich nastąpił kataklizm, w postaci żałosnej pogodynki z żałosną prognozą. Temat numero uno całego wydania to to, że dzisiaj będzie w cholerę zimno, żeby nie powiedzieć w chuj i że w Suwałkach spodziewają się -21 st. No i co kurwa?! Mam bogu dziękować, że nie mieszkam w Suwałkach? Czy się cieszyć, że mi dupsko zmarznie „tylko” przy -9? Pogodynka, cała na czarno, jakby właśnie z rondla jakiemuś diabłu nawiała, pyta „Proszę Państwa skąd to zimno?” Kurwa jak to skąd? Z lodówki! Co to za pytanie kurwa, w środku zimy. Po chuj one w ogóle mówią, te pogodynki znaczy się? Nie można po prostu pokazywać map? Przecież 90% tych debili przed telewizorami nie rozumie, co ona mówi, że front z północy, albo, że arktyczne powietrze. Jak sobie przypomnę zdarzenie na lekcji geografii z czasów LO, jak moja jedna z wielu „wspaniałych” koleżanek z klasy, nie była wstanie na mapie politycznej Europy wskazać gdzie jest Dania to mam podejrzenie, że ludzie oglądają prognozę pogody żeby się dokształcić z geografii kurwa. I pięć razy pytanie czy dzisiaj pobijemy rekord zimna z przed dwóch lat? A jak pobijemy to, kurwa co? W nagrodę będzie jeszcze zimniej, czy może zima da sobie spokój i pójdzie do sąsiadów? I informacja, że ciepełko jest w Afryce, co to za zdrabnianie to raz a dwa a gdzie ma być to ciepełko, przecie, że nie w Polsce, w której zawsze jest zimno!
Tagi: mróz, pogoda, pogodynka, prognoza pogody, zima
Kategoria Ludzie, Pogoda, Telewizja i radio
4 stycznia, 2010 o godzinie 18:56
Nie narzekaj na te wspomnienia z liceum, ja z lekcji pamiętam szukanie przez inteligentną znajomą Warszawy w okolicach Bałtyku oraz Gniezna w Rosji.