Wirtualne pismaki
21 grudnia, 2009, Autor: SzyKamSiema!
Wypłakać się chcę…toteż piszę…
Telewizornia kłamie tak… stare, oklepane ale prawda. No ale dobrze. A jęsli człek się chce doedukować informacyjnie to co robi? Ja np. będąc internetowo-elektronicznym knurem klikutam na WP, Onet, Gazeta. Generalnie jak z restauracjami wszędzie to samo ścierwo w menu ale tu liczy się forma podania. Za Waszym przyzwoleniem chcę się dosrać do WP.
Włączam. Sie mieeeeessssaaa, sie mieeeessssaa…. dobra… że tak się poetycko wyrażę „załadowało się”. Bilans meczu scierwa vs. koherentny zjadliwy tekst -> dużo : 0. Spoko, wszędzie tak jest…. no ale nie o to, nie o to.
Co można zrobić żeby zachęcić internetowych ludków żeby klikali -> odpowiedź jest prosta zrobić im z prostej informacji „Archiwum X”.
Nie można przecież napisać, np. „Robo Qbica będzie miał lewe lusterko zielone a prawe zdecydowanie inne kolorystycznie”. Trzeba wzniecić w czytaczu uczucie „łożesz kurwa, brzmi bardziej tajemniczo niż zagadka śmierci Hitlera”. Także dajesz pismakowi z WP prostą informację a on zamiast potrawy z przyprawami serwuje wszystkie przyprawy świata z elementami jedzenia. Jak to wygląda, śpieszę z demonstracją: „To niewyobrażalnie okropna wiadomość dla naszego kierownika w F1. Wcześniej czy później to musiało się tak skończyć. My jednak wiemy co się stało”. No i co… no i trzeba kliknąć! Poł biedy jeśli jest to jakaś tam informacja. Co może jednak łebka jeszcze bardziej rozmontować to trzewia które udekorowane są wcześniej wspomnianym tytyłem. Czytasz tytuł. Jeśli jest on napisany w tonie „ledwo się nie zesrałem z podniecenia” więc coś się tam pewno zdarzyło. Ale nie… o Panie….o Panie… O ludzie….mili państwo. Naszym wypalonym do reklam flashowych gałom ukazuje się coś w stylu: „Gdyby dwie niedziele zeszłyby się do kupy i to BYĆMOŻE promieniowanie między-(wpisz sobie coś tutaj adekwatnego do tego czym się parasz) spowodowałoby wystąpienie marginalnych szans na… itd itp.” Na Posejdona! krzyknę sobie w niebosłon, naprawdę nie ma o czym pisać i czym przyciągnąć uwagi gawiedzi tego świata. Pewno jakiś dziadek-WP-manager na prezentacji „Jak wywołać wzniecenie się eKlikacza” stwiedził, że „trzeba tchnąć EMOCJE” w to co pismaki motają (artykuły).
Jedyne co skłania mnie do kliknięcia w takiego tytuło-linka jest następujący tok zdarzeń:
WP -> info z działu Moto -> komentarze -> Mój Golf ma czipa bierze luzem wszystkie bejki i działa wykwintnie jako pussy-magnet na deskotece w remizie -> (odpowiedz na komentarz) Idzi dzieciaku się pierdolnij młotkiem w łeb -> (i dalsze karmienie troli).
Kończę bo zacząłem przeklinać, a przecież nie wolno :)
Ciao!
Kategoria Różności
22 grudnia, 2009 o godzinie 06:17
Hehe, dobre.
Kiedyś Ziutek chyba pisał tutaj podobny tekst o artykułach na Onecie. Normalnie można się wkurwić na te portale, właściwie to przestałem je już czytać. No prawie.