Sobota 14 – stego, zamiast piątku 13 – stego, czyli stłuczka.
15 listopada, 2009, Autor: NataliaPiątek trzynastego minął w miarę spokojnie, nic się nie zapowiadało na żadną akcję. Dzień się skończył i nastała sobota. Pojechałam swoim samochodem do pracy jak zwykle. Skończyłam ją wcześnie bo o 12, więc z radością do domu, że jestem wcześnie. Coś mnie skusiło by jechać inną trasą żeby skoczyć po fajki. Stamtąd pojechałam do domu, aż nie wjechałam na swoją ulicę. Byłam po domem i się kurwa stało! Jechałam za dziadkiem, który mnie, kurwa, zmylił. Jechał bez kierunków. Kurwa mać. Skręcił nagle na prawo bez migacza i wyglądało, że parkuje, a ja go wymijałam myśląc, że staje pod swoim domem. No kurwa szlag by go trafił. Nagle odwidziało mu się i chciał zjechać na lewo by wjechać na swoją posesję. Znalazł się nagle obok mnie i mu przód skasowałam, czyli reflektor i zderzak, a w moim kurwa kołpak i prawy bok przy reflektorze. Sukinsyn nie pokazał kierunku, ani nic. Obyło się bez policji, zadzwoniłam po ojca. Wcisnął ściemę, że kierunek miał, a ja mu zajechałam. Kurwa, najgorsze to, że nie mam świadka i ojciec każe mi podpisać oświadczenie, że przyznaję się do winy. Z tego co opowiadałam, to znajomi twierdzą, że on mi się podstawił. Kurwa jego mać, ściągną ojcu z PZU i w ogóle. Po fakcie wysiadłam jak oparzona, a jego żona też i na mnie z mordą.
Ona: Jak ty jeździsz?
Ja: A gdzie był kierunek?!
On: Ja miałem migacz włączony, to ty (pomijam to „ty” bo wódki nie piliśmy) mnie chciałaś przechytrzyć i ominąć zanim wjadę do garażu
Ja (do żony): Pani się uspokoi bo nie jest Pani kierowcą!
No i zadzwoniłam do domu, jak pisałam wyżej i kurwa jestem zmuszona podpisać, że to ja jestem winna. Kurwa jego mać!
Kategoria Życie
15 listopada, 2009 o godzinie 15:57
Olaboga! Masakra. Współczuję… też bym się wkurwił.
15 listopada, 2009 o godzinie 18:04
Szczerze mówiąc, za taką akcję, to ja bym dziadziusiowi trochę rozpierdol zrobił ciemną nocą, tym bardziej, że wiadomo gdzie parkuje. Co więcej nie byłoby w tym nic złego o ile nie byłby mi w stanie nic udowodnić – w końcu sam się kieruje taką zasadą. Zatem to co by się wydarzyło byłoby naturalną konsekwencją jego toku rozumowania :]
15 listopada, 2009 o godzinie 21:24
No to jest najgorsze i ja jestem winna, on ściemnia i ma świadka żonę, a ja jestem kurwa wystawiona do wiatru. To mnie kurwa boli, że ja mam samochód za własną kasę do naprawy, a on se odpicuje za pieniądze z OC. Dzisiaj szedł i śmiał mi się w oczy, kurrwaaaa!