Wdychanie dymku
8 września, 2009, Autor: SmietankaJadę ja sobie ścieżką przez miasto na rowerku, micha mi się śmieje, pąsy na policzkach, pot na czole, 25 km/h na liczniku… zwalniam lekko bo zbliżam się do przejścia dla pieszych…
aż mi tu nagle, jak nie zasunie chmura dymu papierosowego prosto w gęboszczękę!!!! Feeeeee!!! ochyda! {tutaj kaszel}
a koleś zdziwiony patrzy się o co mi chodzi… FUUU!!! mówię ponownie, zeby dotarło do gościa. Ale on gdzieżby tam stoi dalej na ścieżce i rozpyla te smrody. Nie rozumie ze w powiedzeniu „sport to zdrowie” nie chodziło o papierosy o tej samej nazwie.
Więc się wkurwiłam, biorę rower i odsuwam się jak tylko można najdalej, bo co zrobić…? Wdychać lub unikać. No i tak wkurwiona popedałowałam dalej, ale już nie dojeżdżam do samego przejścia i świateł…. no bo po co mi jeszcze więcej adrenaliny?
Tagi: adrenalina, papierosy, Rower, wdychanie
Kategoria Sport, Zachowanie
8 września, 2009 o godzinie 22:36
ja nie palę już prawie 9lat i tylko czekam kurwa na te chwilę kiedy wprowadzą zakaz kurzenia w miejscach publicznych …puby,sklepy,ulic itp..
8 września, 2009 o godzinie 22:53
łojeju jaki ładny tytuł…
dla mnie to jeden wielki smród…
stoje se tez nie raz na przystanku, wsztystko zajebiscie ale komus sie chce kurzyć bo mu sie kurwa nudzi czy jest zestresowany czy ma okres czy kurwa nie wiem chce powkurwiac ludzi i kopci tym kopci kopci i nie pomysli ze komus to smierdzi/przeszkadza. a czy tak kurwa nie łaska stanąć 3kroki dalej?
#$@#$@$ wrrrrrrrr