Pseudo stronki
10 sierpnia, 2009, Autor: joawelNormalnie to bym się nie wkurwiła, ale jeśli próbuje kupić winietę na węgierskie drogi przez trzy jebane dni to musi nastąpić wkurw. Wymyśliły sobie madziary, że ułatwią wszystkim sprawę i zrobią możliwość kupowania przez net, zajebiście, w zeszłym roku skorzystałam, poszło łatwo szybko i przyjemnie. A w tym roku, trzy dni się męczyłam, bo pierwszego dnia tak się kurwiłam że po godzinie klikania w koło tego samego dałam sobie spokój, drugiego dnia było to samo tyle, że o 15 minut szybciej nastąpił wkurw ale dziś powiedziałam sobie, że po tak przejebanym dniu jakim był/jest dzisiejszy dzień dam radę i wyklikam tą gównianą winietę. No i udało się, ale co się nawkurwiałam to moje, wybrałam wersję strony w języku angielskim no bo co się będę domyślać, ale czy wybór jezyka równa się temu że strona jest w tym języku? No kurwa nie! To by było za proste. Połowa po angielsku połowa po węgiersku kurwa i chuj wie o co im chodzi, klikanie, kopiowanie, tłumaczenie kurwa jego mać! Biorą kasę za serwis to kurwa jak już biorą więcej niż kosztuje ta jebana winieta to może warto wydać tą kasę dobrze np. na tłumacza kurwa!
Tagi: autostrady, strony internetowe, Węgry, winiety
Kategoria Różności
22 lipca, 2013 o godzinie 17:38
Weź nie pirdol mała. Od chuja i ciut ciut tych winiet w Cieszynie na granicy. No nie gadaj żeś aż taki leń by nie przespacerować się do baru i se kupić … eh…
A masła kurwa jak przybraknie to też przez neta??
:-)
Wkurwia mnie to! Serio!
Wszędobylna leniwa wygoda. A żesz rusz dupcię do Tankstelle to se bez problema kupisz bez wkurwiania innych :-)
a tak serio :
to angielszczyzna i węgierszczyzna zusammen też mnie wkurwia