Archiwum dla wrzesień, 2018
Wkurwiam sam siebie
30 września, 2018, Autor: KruQChyba doszło do tego, że będę pisał tutaj co roku we Wrześniu. (Czy po Polsku pisze się miesiące z dużej litery?)
Kurwa jego mać. Jeszcze rok temu było wszystko pięknie. Piękna dziewczyna, świetne plany na przyszłość, i to nie tylko taką z nią. Tylko ogólnie. Wiecie, prawko jazdy, niezły samochód, nowa praca jako ktoś może troszkę ważniejszy. Ale wszystko poszło się jebać mocniej niż kurwy w burdelach. I to rosyjskich. No i ukraińskich też.
Ja wiem, że każdy ma jakiś problem ze sobą. Ja to rozumiem. Ale trzeba nad tym panować. I ja wiem że nie jest to łatwe. O nie, nie jest, sam o tym wiem, chociaż wydaje mi się że odkąd skończyłem jakieś 16 lat że przychodzi mi to o niebo łatwiej. Nie można wyładowywać się na innych. Nie ma qtemu żadnego powodu, co ja ci zrobiłem kobieto? Ja wiem, miałaś trudne dzieciństwo, ale dlaczego wyżywasz się na mnie?
13 miesięcy wytrzymałem. Ale nie dałem rady wytrzymać więcej. I nie pluję sobie w brodę. Pierwsze trzy miesiące naszego związku (?) były sielanką. Może trochę idealizuję, bo oczywiście ona miała jakieś swoje odpały, jak to osoba chora psychicznie. (To samodiagnoza, ale jednak to co czytałem o tej przypadłości, pasuję jak ulał. Albo po prostu młoda i głupia. Jeden chuj, wyjebane.) Ale tolerowałem, starałem się rozmawiać, nie dostawałem jakiś ataków kurwicy. Ale po trzech miesiącach tłumaczenia, (czegokolwiek!) po prostu mnie nosiło. No jak pisałem wiadomości do niej tłumacząc coś bardzo prostego, natenprzykład że NIE JESTEM ALKOHOLIKIEM BO RAZ NA TRZY MIESIĄCE WYJDĘ Z DOMU DO PUBU Z KOLEGAMI, a ona dalej że durr hurr nie obchodzę cię, jesteś alkoholik i wogóle co ty robisz ze sobą, to myślałem że rozpierdolę swój komputer, telefon, biurko, kolano i na koniec jeszcze przygniotę sobie łeb łożkiem żeby jakiemuś grabarzowi zepsuć dzień. I tak przez resztę czasu aż do teraz, kiedy w końcu oficjalnie i definitywnie zerwaliśmy. Czuję się wolny. Wolny jak ja pierdolę i jeszcze trochę. Oczywiście nie wykorzystam swojej wolności żeby ruchać wszystko co się nawinie, bo bądźmy szczerzy – goście z nadwagą, nadchodzącą łysiną, i do tego po prostu brzydcy z mordy nie są zbyt atrakcyjni. No ale co ja poradzę, ryja nie zmienię, a brzuszka nie chce mi się zrzucać, tak bardzo wyjebane. Oczywiście oboje jesteśmy zablokowani wszędzie, ale ja mam swoje sposoby żeby trochę podglądać co ta psychiczna cholera robi. No i to jest (był) błąd, bo zobaczyłem że jest w jakimś nieznanym mi miejscu z plecakiem na ziemi, w jakimś łóżku (chyba) z czyimś psem. Ups! Boli jak ja pierdolę, chociaż jej kurwa nie cierpię. Ale jednak szybko przeszła na kogoś innego z miłości swojego życia (XD kurwa jego mać.)
Spalę fajkę a potem jeszcze jedną i zapomnę.
Jeszcze tylko dopowiem, że mnie to boli jak ja pierdolę. I nie wiem dlaczego, bo mam wyjebane, ale jednak boli. Wiecie o co mi chodzi? Mam nadzieję że tak. Strasznie trudno to wyjaśnić.
A tak z troszkę letszych wkurwień, to wkurwia mnie to, że mi się kurwa nie chce ruszyć dupy na siłownię, czy chociaż iść się przebiec albo nie wiem, jakieś brzuszki ponapierdalać raz dziennie. Z krzesła się nie wylewam, ale bambarył leciutki jest, i chyba będę tęsknił za widokiem swojego kutasa jak tak dalej pójdzie. Ale kiedyś wszystko poukładam. Ale teraz się na tym położę.
I nie mogę rzucić palenia.
KURWA.
Popłakałem to wykurwiam.
Nie no. Dalej tutaj zaglądam. Do popisania.