Przecież trzeba dokądś iść

21 października, 2013, Autor:

Tknęło mnie, więc pisze. Niedługo wracam. Przeraża mnie myśl o podróży, których jak na kolesia liczącego 22 wiosny, było już wiele, a których od zawsze nienawidziłem. Podróże bezsensowne, furtki, przed którymi zdejmowałem skórę szarej Polski, patrząc przed siebie z niepokojem na nowe, nie znane mi lądy, na ktorych najlepiej być „nikim”, budować siebie od początku, szczególnie gdy jesteś polakiem. Odzienie splecione z tanich lewackich brukowców szukających sensacji w gównie, polityków rzygających kłamstwami, zapętlonego w swojej naiwności i głupocie społeczeństwa, ciągłych polskich porażek, moich, naszych porażek, choć większość z nas woli się do nich nie przyznawać, odciąć i udawać że Polska na jaką patrzą to tylko żałosny spektakl, którego są biernym widzem. Podróże, z którymi wiązałem ciche, nieśmiałe – bądź huczne, pełne entuzjazmu nadzieje. Każda z nich a raczej to dokąd mnie poprowadziły, okazało się gównem, czymś z czym się liczyłem, a jakże! W końcu pesymizm to nasza wspólna, narodowa, szlachetna umiejętność, pielęgnowana od pokoleń, przydatny talent, zapewniający bezpieczny dystans w razie nagłego rozczarowania stanem rzeczy. Za granicą jednak nie byłem nigdy tak do końca „nagi”. Jako polak odziedziczyłem już typowe myślenie, podświadomą nieufność, poniekąd pewnie zazdrość wobec tych wszystkich bogatszych nacji. W kraju nauczono mnie patrzeć na innych od dołu, skrupulatnie sprowadzano nas do parteru,  zaszło to już tak daleko, że sami, nawzajem poniżamy siebie za to kim jesteśmy, za to co na spotkało, za polskość. Przylgnęło to do mnie, jak pasożyt, bez którego jednak nie był bym przecież już tym kim jestem. Wspomniałem na ścianie, że niema już dla mnie miejsca na tej ziemi, tak wiem, żałosne. Nikt już  przecież nie chce się nad nikim litować, tak jakby sam nie miał problemów. Karci się takich, miesza z gównem i cieszy z niedoli frajera, który odważył się bełkotać coś o swoim smutnym losie. Daje nam to poczucie chwilowej wyższości, chwilowej bo kiedy całe przedstawienie się skończy zdajemy sobie sprawę, że chcielibyśmy by ktoś nas jednak wysłuchał, poczucie wyższości której łakniemy od tylu pokoleń, o której czytamy w historycznych książkach, bądź kładziemy na nią chuja, będąc przekonani że nic już się nigdy nie zmieni. Tak, jesteśmy narodem niszczącym samych siebie a ja jestem jego częścią i wcale się od tego nie odcinam. Trudno dostrzec mi dalsze moje losy, mimo że mam jeszcze jakieś plany, nawet ciche marzenia, – mówią że gdy człowiek przestaje marzyć, umiera, więc żyję, wegetuję… Za dużo rozczarowań chyba, za dużo pogrzebanych nadziei, mimo liczenia się z losem, z tym że przecież wcale nie jest napisane, ze coś na co liczysz się uda, to porażki były bolesne i każda kolejna odciskała piętno. Wyczerpałem już zapas perspektyw i planów, nadziei i naiwności, jaką karmiłem się przekraczając kolejny horyzont swojego życia. Zmęczyło mnie to wszystko, dlatego jeśli ktoś dziwi się dlaczego wracam, odpowiedź jest prosta. Łatwiej, bezpieczniej jest mi snuć się wokół szarych polskich twarzy, dobijać się polskim piwem i fajką, wsłuchiwać się w polska codzienność, paplaninę polityków, robotników, księży i społeczeństwa, oddychać ciężkim polskim powietrzem, żyć tam gdzie się urodziłem, tam gdzie moje pierdolone miejsce, miejsce które kocham, za którym tęsknie za każdym razem gdy przychodzi mi wyjeżdżać.

To na tyle, ja wiem że zamulam i te sprawy, ale kto mi zabroni, pod płaszczem urojonej anonimowości pierdolić co mi ślina na język przyniesie.  Zawsze możecie to olać, zostawić bez komentarza, ale ja przynajmniej mam poczucie, że wyplułem z  siebie choć cząstkę tego co mnie boli…

3majcie się tam!

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 5 raz(y), średnia ocen: 10,00 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Niewkurw

komentarze 2 do “Przecież trzeba dokądś iść”

  1.  Faquś pisze:
    21 października, 2013 o godzinie 20:46

    Życie jest jak srajtaśma. Szara, nudna i w dodatku prędzej czy później ujebie się od gówna. Chyba trzeba napiąć kark i utopić się w morzu alkoholu. Innego wyjścia nie ma.

  2.  Szturmierz92 pisze:
    22 października, 2013 o godzinie 08:44

    Tak, upoić się alkoholem, by choć na chwilę okiełznać wszystkie myśli, złapać dystans, wypalić w sobie całe to ścierwo jaki męczy, na jakie jesteśmy skazani. To jedyne wyjście, które choć na chwilę da mi wytchnienie, tak Faquś, kiedy wrócę
    najebie się sztok i choć raz nie będę tego
    żałował.

Napisz komentarz