Grill po polsku.

21 czerwca, 2011, Autor:

Miałam pisać o swoich szanownych sąsiadach więc  koniec z ociąganiem i lecę z tym koksem.

W zeszłym roku lato było gorące i gorące były imprezki  w wakacje na moim patio. Ludziska nie mogąc pozwolić sobie na wyjazdy, siedzieli na podwórku i imprezowali zalewając frustracje alkoholem i zażerając smażeniną.

Zaczynało się niewinne od spotkania przy skrzynce pocztowej, -„kurwa, u mnie znowu zaległy rachunek, a Ty co masz?”, -„to samo puls monit od >Kruka<. napijmy się browara na te smutki, fak!!!”. I tym sposobem, zintegrowani podobnymi problemami, wędrowali najpierw do sklepu a potem na ławkę. Z czasem dołączali pogrążeni w beznadziei kolejni towarzysze niedoli.

Tu, należy się wyjaśnienie skąd tylu frustratów w mojej wspólnocie. Kto czytał wcześniejsze moje posty wie, że dzielę przestrzeń wspólną z „Warszawiakami z prowincji” , których tzw. „lepsze połowy” hodują w domach  małoletnią latorośl, w ilości dwa i więcej, same przy tym nie pracując. A jako że mieszkają w pobliżu „stolycy”,  ocierają się o wielki świat raz w tygodniu będąc w centrum handlowym, mają wysokie aspiracje, jeszcze wyższe potrzeby i astronomiczne wydatki. Ich statut społeczny w ich mniemaniu rośnie za każdym razem kiedy bagażnik lanosa albo służbowego punto, zapełni się po samą półkę zakupionym dobrem w kolorowych opakowaniach.  Sterani  małżonkowie nie wyrabiają na te zakupy,  pieluchy i rowerki dla dzieciaków, rachunki, kredyty w CHF-ach i raty za meblościankę z  BRW czy innego Bodziomeble. I tym sposobem jedyną rozrywką na jaką mogą sobie pozwolić w sobotni wieczór, nie jest kino czy restauracja z przyjaciółmi, ale grill z sąsiadem, zakrapiany suto tanim piwem z Biedronki. Rozprawiają przy tym o zarobkach nieobecnych sąsiadów. Żałosne, bo gdyby mniej pieniędzy przeznaczali na browary i cotygodniowe zakupy w M1 to pewnie stać by ich było na całkiem miły pobyt w Pierdziszewie nad jeziorkiem, w domku kempingowym typu „krokus”.

Tak czy inaczej impreza zaczęta przy skrzynce pocztowej, przeradza się w jubelek przy bum-boxie zakupionym w Media-Markcie na promocji.

W godzinach późnowieczornych obraz całości jest dość żałosny: ludziska siedzą każdy na innym stołku wokół cuchnącego rąbanką grilla z którego wydobywa się dym w ilościach godnych elektrociepłowni Siekierki.  Kobiety sącząc drinki ze szklanek albo plastikowych kubków są hałaśliwe i przeklinają jak szewcy w poniedziałek a panowie, napojeni piwem, rechoczą ze sprośnych dowcipów. Całość uzupełniają plączące się wokół rodziców śpiące i marudzące dzieciaki, przeganiane okrzykami -„Mela zajmij się siostrą, kurwa nie widzisz że mama/tata rozmawia z wujkiem!!!”. Zważywszy że 4 letnia córcia ma zająć się 2 letnią siostrą, mój telefon komórkowy sam ma ochotę na wykonanie połączenia do MOPS-u.

W niedziele śladem po imprezie jest tylko kolejna tłusta plama na chodniku, upstrzona smętnymi petami. Sąsiedzi w ciszy, jakby zażenowani gromadzą się przed klatką i idą do kościoła w nadziei że wymodlą lepszy następny weekend.

CDN…

1 Wkurwik2 Wkurwiki3 Wkurwiki4 Wkurwiki5 Wkurwików6 Wkurwików7 Wkurwików8 Wkurwików9 Wkurwików10 Wkurwików (oceniano 11 raz(y), średnia ocen: 10,00 na 10)
Loading...
Lubisz to, kurwa?!
Kategoria Dom, Ludzie, Życie

komentarzy 12 do “Grill po polsku.”

  1.  ! pisze:
    21 czerwca, 2011 o godzinie 16:11

    generalizujesz moja droga. nie jestem „warszawianką z prowincji” ale mieszkam tu od urodzenia, życie nauczyło mnie, że jeśli chce coś mieć to muszę na to sama zarobić i właśnie dlatego kupuję na promocjach i jem i piję te tanie- dla Ciebie najwyraźniej gówniane- rzeczy z biedronki. jestem gorsza? a to ciekawe…

  2.  ! pisze:
    21 czerwca, 2011 o godzinie 16:14

    aaa… i to, że coś jest tanie nie znaczy, że jest gorsze… mam nadzieję, że będziesz miała okazję się o tym kiedyś przekonać :)

  3.  tyrq pisze:
    21 czerwca, 2011 o godzinie 16:21

    Kaczyński też mówi, że Biedronka dla biednych ;)

  4.  prywatnyKat pisze:
    21 czerwca, 2011 o godzinie 16:47

    browar z biedronki jest chujowy, reszta przejdzie…

  5.  L prącie pisze:
    21 czerwca, 2011 o godzinie 22:23

    ! chyba nie załapała

  6.  luke pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 00:20

    nie wracam kurwa!

  7.  31akzul pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 05:27

    Panienka oburzona na moje pejoratywy w stosunku do Biedronki najwyraźniej nie załapała sensu mojego marnego felietoniku.
    Więcej czasu powinna spędzać na megawkurwie a mniej na zakupach, może by dotarło.
    Panno „!” co się wstydzi nickiem podpisać, jak napiszę że FACECI TO ŚWINIE to twojego starego też obrażę? Czytaj ze zrozumieniem i więcej dystansu do siebie.

  8.  ! pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 06:21

    a do tego masz mylne pojęcie co do mnie :) super :) nie jestem blondynką, która w sklepach spędza 90% swojego czasu… i nie chodzi o sens i zrozumienie Twojego kolejnego postu tylko tego jak gardzisz ludźmi…

  9.  rotter pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 06:39

    Lepsze nowe BRW niż śmierdząca kanapa z belgijskiego rumellu …

  10.  31akzul pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 06:48

    Ludzie sami sobą gardzą. To jak odnoszą się do siebie, w jaki sposób odnoszą się do swoich dzieci, żon, mężów. Tym w jaki sposób traktują swoje ciała pojąc je hektolitrami piwska i zaśmiecając kolorowym żarciem z E-ileśtam w składzie podstawowym.
    Czym spowodowane jest to Święte Oburzenie? Czemu bierzesz to tak dosłownie i do siebie? Czyżbym trafiła w jakiś czuły punkt?
    Jeśli tak Cię gniewają moje posty – nie czytaj.
    I nie moralizuj mi tu bo to nie jest kółko różańcowe czy psychoterapia.
    Założeniem tego forum jest pokazać bagienko jakie nas otacza, nie koniecznie w subtelny sposób.

  11.  świeżak pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 10:26

    AMEN

  12.  RH+ pisze:
    22 czerwca, 2011 o godzinie 10:38

    Hm.. Jeszcze tylko moja rada – zamiast pisać o swym poirytowaniu komenta, strzelicie wkurwa..

Napisz komentarz